sobota, 15 listopada 2014

Two.

       To wszystko o czym opowiadała mi mama nie mogło być prawdą. Jest mi tak trudno uwierzyć w te wszystkie wydarzenia. Nie mam pojęcia co teraz począć. Użalać się nad sobą czy wziąć się w garść. Chciałabym, mieć tyle siły i zapomnieć o tym. Żyć jak przedtem, jakby to się nigdy nie wydarzyło, ale się nie da. Tyle lat kłamstw ze strony najbliższych mi osób, za którymi byłabym wstanie wskoczyć w ogień. Od małego uczyli mnie, że nie wolno kłamać, że lepiej powiedzieć prawdę, niż oszukiwać. Jaki oni dają przykład?

       Miałam siostrę. Siostra to słowo dla mnie brzmi zupełnie nieznanie. Tak dużo pytań przychodzi mi w tej chwili do głowy. Czy była ona podobna do mnie? Ile miałaby teraz lat? Gdzie jest jej grób? Dlaczego nigdy nie byliśmy na nim? Czemu w rodzinnym albumie nie ma jej żadnego zdjęcia? W ogóle dlaczego ona umarła?

       Nie potrafię wyobrazić sobie życia z innymi osobami oprócz moich rodziców. Przez cały ten czas liczyłam się tylko ja, nawet nie przyszłaby mi jakakolwiek myśl, że mogłoby się to zmienić. Moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej gdyby ona żyła…

       Gdy wyrzucałam już dwudziestą przepłakaną chusteczkę do kosza, za drzwi wyłoniła się mama.

            - Przepraszam, że ci to powiedziałam, ale kiedyś się tego musiałaś dowiedzieć – powiedziała ze łzami w oczach.

            - Dlaczego tak długo to przede mną ukrywałaś? Czemu nie mogłaś mi tego wcześniej powiedzieć? 

            - Czy pomyślałaś w ogóle o mnie? Pomyślałaś o moich uczuciach, ty wiesz jak ja się teraz czuję? Nie wiesz… Właśnie w tym problem – wychrypiałam łamiącym się głosem.

            - Byłaś wtedy za mała, żeby to zrozumieć, zresztą ja do tej pory nie mam pojęcia o co do końca z tym chodzi.

            - Teraz też jestem? Co by było gdybym nie zaglądnęła do tej teczki? Powiedziałabyś mi?

            - Tak, tylko później. Dopiero umarł tata, chciałam się trochę otrząsnąć. – spuściła głowę w dół i zaczęła przyglądać się swoim paznokciom.

            - Jak ty chcesz się otrząsnąć, skoro nie jesteś ze mną szczera!

       Łzy coraz szybciej zaczęły spływać po moich policzkach, nie mogąc nad tym zapanować. To wszystko mnie przerosło. Ta przeszłość, która kiedyś wydawała mi się nudna, teraz wolałabym jej nie znać.

            - Nawet nie wiesz jak mi jest przykro. Chciałabym cofnąć czas, chciałbym cofnąć się do czasu, wtedy kiedy jeszcze tata żył, wtedy kiedy życie było takie piękne, ale nie mogę i muszę się z tym pogodzić. Zostałyśmy same i musimy się trzymać razem. Pomożesz mi w tym? – zapytała, lekko się uśmiechając.

            - Postaram się… - wyszeptałam, po czym przytuliłam moją rodzicielkę.

            - Zakończy ten temat w naszym życiu i zacznijmy wszystko od nowa. Tylko ja i ty.

       Jeszcze przez krótką chwile trwaliśmy w bezruchu, później mama wyszła, by przygotować kolację.

       Teraz to ja czuję się winna, bo nie opowiedziałam jej wszystkiego. Gdybym jej powiedziała to od razu, kazałaby się pakować i wyjeżdżać, a może ten chłopak to nie był on, tylko mi się coś przewidziało, musi być na to jakieś solidne wytłumaczenie. 

       Strach, zdenerwowanie, stres towarzyszył mi dzisiaj przez cały dzień. Naprawdę jestem już tym zmęczona. Chciałabym żeby był to koniec tego wszystkiego, ale obawiam się, że to dopiero początek…

Perspektywa Harry’ego

       Po skończonym ``śledztwie’’ wróciłem do domu, gdzie już w progu przywitał mnie Luke z miską chipsów? Jego oczy nie wyrażały niczego po za zdziwieniem, może to była złość, ale nie mogłem go wziąć na poważnie, bo naprawdę śmiesznie wyglądał.

            - Dlaczego mnie pozostawiłeś na parkingu? – podszedł bliżej auta, wymachując rękami na wszystkie możliwe strony.

            - Bo tak – powiedziałem krótko, omijając go i wchodząc do mieszkania.

            - Bo tak? Mógł mnie ktoś porwać! - krzyknął, wchodząc tuż za mną.

            - Proszę cię. Ile ty masz lat? Jedyną osobą na tej ulicy, która może kogoś porwać to jestem nią ja – westchnąłem i usiadłem na kanapie, włączając pilotem telewizor.

            - Bardzo śmieszne. Taki z ciebie gangster jak ze mnie baletnica.

            - Skoro nią jesteś to dlaczego cię nigdy w spódnicy nie widziałem.

            - Um nie wiem, bo ja tylko przed smerfami tak chodzę… Ogarnij się lepiej, dobrze ci radzę. – warknął wchodząc po schodach prowadzących na górę.

            - Tylko podłogi nie rozwal jak będziesz tańczył - zażartowałem, kierując głowę w stronę schodów.
            - Spadaj! – oburzył się, znikając z punktu widzenia.

       Zostałem sam patrząc w telewizor, ale nie mogłem się na nim skupić. W mojej głowie cały czas był obraz tej dziewczyny. Jeszcze nie dawno pamiętałem jej imię. Skyler? S… Scarlett! Tak, to była Scarlett. Ostatnim razem widziałem ją może rok temu, gdy obserwowałem tą rodzinkę, szykując plan zemsty dla jej tatusia. Nigdy nie zapomnę jak błagał bym go puścił. A wiecie co ja wtedy zrobiłem? Wstrzyknąłem mu truciznę. Nie chciałem go zabijać od razu, pragnąłem by umierał powoli w cierpieniach. Z każdym kolejnym dniem mógł umrzeć, to pewnie nie dawało mu spokoju, świadomość, że za chwile może go zabraknąć i pozostawić córkę i żonę samą. Musiało mu być ciężko. Właśnie o to chodziło, od tamtego czasu, gdy mój ojciec umarł w jego domu przeszukałem centymetr po centymetrze, przeszukując wszystkie kartki, aż w końcu znalazłem jego adres. Najdziwniejszą rzeczą było to, że nadal tam mieszkał. Każdy normalny człowiek po zabiciu kogoś, od razu by uciekł, a on? Spał sobie spokojnie myśląc, że nie będę się zemścił? Niedoczekanie… Gdy on już umarł, wcale nie odczułem tej satysfakcji, dalej było mi mało. 

       Zabicie jednej osoby z tej rodziny, nie wypełniło tej złości, którą przeżyłem, kiedy zobaczyłem zwłoki ojca leżących w kałuży krwi na strychu, więc postanowiłem, że to nie będzie koniec, że ta rodzina długo mnie zapamięta. Żeby zemścić się na pozostałych członkach, muszę wymyślić plan idealny, tak żeby nic nikt nie podejrzewał, tak jakbym był zupełnie innym, człowiekiem.

Perspektywa Scarlett

22 czerwca 2014

       Z tatą było coraz gorzej, więc mama zawiozła go do szpitala. Boję się, tak strasznie boję się o jego zdrowie, że może umrzeć. Chciałabym mu pomóc, ale nie wiem jak. Mama chodzi jak na szpilkach. Cały czas płacze, nie może wykrztusić z siebie żadnego słowa, a tak bardzo chciałbym się dowiedzieć co z nim jest. Dlaczego ona udaje, że mnie nie ma? Przecież jestem, żyję i potrzebuję choć trochę zainteresowania. Miejmy nadzieję, że stan zdrowia taty się poprawi i mama nie będzie musiała już nigdy więcej płakać, bo mi tak trudno jest na to patrzeć. Wolę nic nie mówić, nie chciałabym jej zranić, ja tylko chcę, żeby była szczęśliwa tak jak dawniej.

25 czerwca 2014

       Miałyśmy odwiedzić tatę w szpitalu. Byłam tym przerażona. Nie miałam pojęcia jak on będzie wyglądał.  Czy zastanę go zdrowego czy ledwo żywego. Marzyłam, żeby było to pierwsze, ale po tym co zobaczyłam, gdy weszłam do jego małego, pokoju drastycznie mną wstrząsnęło. Nie widziałam w nim życia, miał podpuchnięte, zamknięte oczy. Jego skóra była biała jak papier. Wydawało mi się, że schudł. Już nie promieniał radością, lecz prawie umierał. Widziałam to. Ledwo oddychał. Z trudem łapał oddech. Lekarze nic z tym nie robili, nie dawali mu szans na przeżycie, ale ja w głębi duszy dalej miałam nadzieję, że przeżyje, że nie długo pójdziemy na lody, będziemy się cieszyć najcenniejszym darem jakim jest - życie.

3 lipca 2014

       Dzisiaj obędzie się pogrzeb taty. Tak ciężko jest mi się z tym pogodzić, że jego już nie ma z nami. Jeszcze miesiąc temu było wszystko w porządku. Żyliśmy jak normalna rodzina, a dziś? Można powiedzieć, że nie ma dzisiaj. Z coraz to nowym dniem, odczuwam większą pustkę. Brakuje mi go. Tyle nocy nie przespałam, wmawiając sobie, że to jest sen, z którego zaraz się obudzę. Pożegnanie się z kimś bliskim, zawsze było i będzie najgorszym dniem w życiu. Odchodzi ktoś na którym ci zależało, którego kochałeś bezgranicznie i nadchodzi dzień by się z nim pożegnać. Całą ceremonię przepłakałam, z resztą nie tylko ja. Gdy patrzyłam na trumnę stojącą przede mną, myśl, że w środku leżał mój tata doprowadzała mnie do szału. Zebrało się tyle ludzi, by uczcić jego pamięć to było bardzo mile z ich strony. Kiedy już pochowaliśmy go na cmentarzu i cała uroczystość dobiegła końca wszyscy rozeszli się do domu. Ostatni wdech, ostatnie spojrzenie i wypowiedzenie tego słowa: Żegnaj!

       Ze łzami w oczach przeglądałam kartki zeszytu, w którym opisywałam moją codzienność, dni, które szczególnie pozostaną na zawsze w mojej pamięci, dni, których wtedy nie doceniałam, dni, w których mój anioł jeszcze żył…

Wykończona dzisiejszym dniem, położyłam się w łóżku i błyskawicznie zasnęłam.

***

            - Nie daj się prosić. Wyskoczmy gdzieś po szkole – nalegała Erin.

            - Nie mam ochoty… - powiedziałam, ponurym wzrokiem przyglądając się szkolnym szafkom.

            - Tylko na jedną kawę. Zajmie to niecałą godzinkę.

            - No nie wiem

            - Proszę. Zgódź się! - marudziła, próbując mnie przekonać do zmiany decyzji.

            - No dobrze, ale tylko godzina.

       Tak na prawdę to wyczekiwałam tego, aż ona mnie gdzieś zaprosi. Nie chciałam siedzieć cały dzień przed telewizorem lub telefonem. Dobrze mi to zrobi. Przynajmniej mam taką nadzieję.

       Kiedy przeszłyśmy wzdłuż szeregu szafek, na końcu ich zauważyłyśmy opierającego się o szafkę Luke’a, wyglądało to tak jakby czegoś przysłuchiwał.

            - Podsłuchiwałeś nas?! - krzyknęłam, wpatrując się w niego.

            - Nie tym tonem. Nie zapomnij do kogo mówisz. – odpowiedział prostując się.

            - Do kogo mówię? Do przydupasa, który kibluje już drugi rok w trzeciej klasie. Gratuluję inteligencji!

            - Uważaj skarbie. Mój kolega jest jeszcze większym przydupasem i na pewno z miłą chęcią cię pozna, albo nie, nie musi. On cię już zna. Jeden niepewny krok, lądujesz w piekle. Wybieraj… - ostrzegł.

            - Spieprzaj! – machnęłam ręką, odwracając się do niego plecami.

       Ruszyłam przed siebie, łapiąc za ramię Erin, która przyglądała się całemu zdarzeniu.

            - Ostra… - usłyszałam za sobą.

       Byłam zszokowana, tym jak się zachowałam. Normalnie nigdy się nie odzywałam, a tym bardziej nie przeklinałam. Coś we mnie pękło, coś w sobie dusiłam, ale nie jestem w stanie powiedzieć co to było.

       Jeszcze jedna rzecz zakłócała moje myśli. Czy chodziło mu o tego chłopaka ze zdjęcia? Wolałabym nie wiedzieć jaka jest prawda, ale jeśli to rzeczywiście on to o jakie piekło mu chodziło? Czy ta historia się kiedyś zakończy?

       Moje rozmyślenia przerwał dzwonek na lekcje. Szybkim krokiem szłam w stronę klasy, by jak najprędzej zająć sobie miejsce przy oknie.


       Ostatnie zajęcia minęły w mgnieniu oka. To znaczy, że czekał mnie wypad na miasto. Podekscytowana dziewczyna trąbiła o tym już od końca drugiej lekcji. Musiało jej na tym zależeć. Był to też dobry pomysł na lepsze zapoznanie się ze sobą.

       Wyszłyśmy z klasy i powędrowałyśmy w stronę drzwi. Miałyśmy dużo czasu, więc pośpiech był niepotrzebny. Znalazłyśmy się na parkingu, gdzie obmawiałyśmy plan naszego wyjścia.

            - To może najpierw pójdziemy na kawę? – zaproponowała blondynka.

            - Jasne, czemu nie – zgodziłam się.

       Droga do miasta zajęła nam mniej niż 15 minut. W tym czasie zdążyłam zauważyć, że Erin lubi mówić. I to naprawdę dużo. W przeciwieństwie do niej ja jestem niczym.

       Dotarłyśmy do kawiarni, zajęłyśmy stolik naprzeciwko baru. Koleżanka poszła złożyć zamówienie, więc mogłam spokojnie rozejrzeć się po pomieszczeniu. Blisko nas usiadła dziewczyna pijąca kawę, wyglądała na bardzo zmęczoną. Trochę dalej siedział młody chłopak w okularach. Uporczywie czytał jakąś książkę. Po jego minie i zmarszczkach było widać, że nic z przeczytanego fragmentu nie rozumie.  To właśnie on przykuł najwięcej mojej uwagi. Nie zdążyłam zauważyć kiedy Erin wróciła.

            - Komu się tak przyglądasz? – przerwała moją obserwację.

            - Nikomu… Too. Opowiedz mi coś o sobie.

            - Mieszkam w tym mieście od przedszkola. Mam starszego brata Liam’a. Musisz go poznać. Jest naprawdę świetny. Moje życie nie wyróżnia się niczym szczególnym, można powiedzieć, że jest normalne. A ty? Opowiadaj, dlaczego się przeprowadziłaś? - zapytała, oczekując odpowiedzi, o której nie chciałam za bardzo mówić.

            - Noo, więc przeprowadziłam się tu ze względu na śmierć taty. Szczerze powiedziawszy na początku nie podobał mi się ten pomysł, ale musiałam się z tym pogodzić. Teraz nie żałuję, bo przecież poznałam ciebie i lepiej bym sobie nie mogła wymarzyć. Nie mam rodzeństwa. Mama pracuje w biurze jako asystentka dyrektora jednej z firm podróżniczej. Przedtem mieszkałam w Nowym Jorku, ale los wolał, żebym zamieszkała tu – zaśmiałam się.

            - Przykro mi z powodu twojego taty.

            - Jest dobrze, nie musisz mi współczuć - zapewniłam.

            - Jak chcesz…

       Wreszcie mogłyśmy zakończyć tą rozmowę, bo kelnerka przyniosła nasze zamówienia. Zanurzyłam rurkę w kubku kawy i zaczęłam pić. Nagle Erin przerwała ciszę, która w tamtej chwili panowała.

            - Dlaczego tak naskoczyłaś na Luke’a?

            - Sama nie wiem. Podsłuchiwał nas, a ja tego nienawidzę – odpowiedziałam obojętnie.

            - Wiesz, że on może cię zniszczyć.

            - Jestem tego świadoma, ale nie boję się go. To dalej gówniarz – westchnęłam opierając łokcie o kant stołu – Muszę iść do łazienki.

            - Tylko się nie zgub. – zażartowała.

            - Bez obaw

       Rozpoczęłam poszukiwania drzwi z napisem WC, ale nigdzie takich nie mogłam znaleźć. Weszłam w jedyne drzwi znajdujące się tej kawiarni. Po otworzeniu ich zauważyłam, że łazienka jest na końcu długiego korytarza. Powolnym krokiem ruszyłam przed siebie. Przez cały ten czas byłam rozkojarzona i wpatrywałam się w podłogę, dlatego na kogoś wpadłam. Gdy podniosłam głowę zobaczyłam wcześniej oberwanego przeze mnie. Z bliska wyglądał naprawdę słodko.

            - Przepraszam. Nie patrzyłam pod nogi –zaczęłam się tłumaczyć.

            - Nie ma sprawy. Może zamiast przeprosin powiesz mi swoje imię?

            - Scarlett

            - Jestem H.. Marcel. Miło mi cię poznać.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

I drugi rozdział zakończony! Jak wam się podobał? Opinie zapiszcie w komentarzu. Zajmie wam to tylko minutkę.
Chciałam podziękować za 7 obserwatorów! To jest naprawdę wspaniała rzecz. Dziękuję też za ponad 700 wyświetleń. Nawet nie wiecie jak strasznie się cieszę i to wszystko dzięki wam.
Dodałam nowe osoby do zakładki ,,Bohaterowie’’. Koniecznie zajrzyjcie. xD
Jeśli chcecie być informowani to także zapraszam do zakładki ,,Informowani’’.
Jeszcze raz serdecznie dziękuję!
Jeśli przeczytałeś ten taki sobie rozdzialik POZOSTAW KOMENTARZ 


     

10 komentarzy:

  1. Świetny rozdział.
    Jestem ciekawa co będzie się dalej działo.
    W wolnym czasie zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! Czekam na next i życze weny ~xoxo~

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne opowiadanie xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny czekam na następny~DSD

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny ale mam wrazenia ze juz gdzies cos podobnego czytalam ale pewnie mi sie wydaje.Zycze weny ~NS

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :) Serdecznie chciałabym cię zaprosić na NOWY spis fanfiction ! :) http://kraina-fanfiction.blogspot.com/ ! Bądź jedną z pierwszych osób ! <3 Pozdrawiam <3 Miłego dnia ! Przepraszam za spam !!!! ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. Piszesz super!!! Czekam na kolejny rozdzialik i życzę weny!!! Pzdr!!

    OdpowiedzUsuń