sobota, 14 marca 2015

Nine + suprajz!

       Mijały kolejne sekundy. Wciąż stałam w tym samym miejscu, co przed chwilą. Miałam nogi jak z waty. Wyobrażałam sobie, że jeśli postawię choć jeden krok, upadnę na ziemię.  Wydawało mi się, że jestem teraz sama, odizolowana od wszystkich. Przed oczami miałam pustkę, lecz słyszałam głos Erin. Musiałam się jak najszybciej otrząsnąć, bo jeśli nie, mogło się to źle skończyć. Z oddali dochodziły ciche szepty, co za tym szło, mamy jeszcze kilka sekund i przegramy.  Otrząsnęłam się i zaczęłam biec w stronę wyjścia. Zostało mało czasu. Nie znałyśmy miejsca, więc, nie miałyśmy najmniejszych szans na ucieczkę. Trzeba było wymyślić coś, co mogło by ich zatrzymać przynajmniej na kilka sekund. Analizowałam wszystko dookoła, by znaleźć coś co by mi w tym pomogło. Znajdowaliśmy się na świeżym powietrzu, dlatego miałyśmy duże utrudnienie. Nagle ujrzałam dość sporych rozmiarów kamień. W głowie przetwarzałam scenariusz, co z takim głazem można by zrobić. Schyliłam się po niego. Nie był zbyt ciężki, ale też do najlżejszych nie należał. Zauważyłam kilka cieni wychodzących zza żywopłotu. I wtedy dotarło do mnie co powinnam zrobić. Położyłam torbę na trawniku i ściągnęłam z Erin apaszkę. Owinęłam sobie nią głowę i głośno westchnęłam. Od tego zależy twoje życie. Powtarzałam sobie w myślach, by dodać choć trochę otuchy.

          - Poczekaj tutaj – wskazałam palcem na ziemię. – Jak krzyknę „Już!” zaczynasz jak najszybciej biec. Postaram się ciebie dogonić, o ile wyjdę z tego cała. Pamiętaj, zaszliśmy już za daleko, by się teraz poddać.

          - Ale... – nie dokończyła, bo zatkałam jej ręką twarz.

          - Nie ma żadnych ale. Wrócę, obiecuję... – powiedziałam, spuszczając głowę.

       Nie miałam pojęcia, co się wydarzy, a tym bardziej czy wrócę. Przynajmniej miałam taką nadzieję. Odwróciłam się i zaczęłam iść na przód. Starałam się nie myśleć o tym, co miało się za chwilę stać. Marzyłam, żeby już było po wszystkim. Schowałam się za drzewem, czekając na rozwój sytuacji. Powoli zaczynałam słyszeć już kroki. Teraz plan trzeba wcielić w życie. Policzyłam do trzech, po czym cicho wyszłam zza drzewa. Byłam za nimi. Podążałam, praktycznie depcząc im po piętach. Pierwszy punkt. Znajdź cel. Drugi. Wyceluj. Trzeci. Uciekaj póki życie ci miłe. To już ten czas... Włożyłam palce do ust i zagwizdałam. Odwrócili się, mierząc mnie wzrokiem. Byłam owinięta chustką, mogli dalej zgadywać kto to. Kiedy jeszcze z uwagą przyglądali się mojej osobie. Tak jak to było na mojej liście. Starałam się wycelować w Harry’ego, poniekąd to on był moim koszmarem, więc należało mu się trochę bólu. Rzuciłam kamieniem z całej siły Udało mi się w niego trafić, co lepsze w miejsce, gdzie światło nie dociera. Celny strzał. Uśmiechnęłam się pod nosem i krzyknęłam, by uprzedzić Erin. Harry zwijał się z bólu, więc wykorzystałam tą sytuację i zaczęłam biec. Koledzy chłopaka, zamiast mnie gonić to  śmiali się, że dostał od dziewczyny. Przynajmniej rozpoznali moją płeć. Punkt za spostrzegawczość. Nie odwracając się wyminęłam żywopłot i znalazłam się w poprzednim miejscu. Szybko zgarnęłam torbę i nie tracąc czasu szukałam drogi powrotnej. Miałam marną orientację w terenie, więc było to bardzo trudne. Chciałam wrócić do tego domu, by znaleźć te klucze do domu. Jednak wiedziałam, że gdybym teraz zawróciła, już nigdy bym nie wyszła. Nerwowo przekręcałam głową, chcąc sobie przypomnieć jak tu trafiłam. Nic nie wydawało mi się podobne. Co chwilę, znajdywałam się w nowych miejsca. Strach ogarnął mnie jeszcze bardziej, kiedy usłyszałam coraz głośniejsze kroki. Nie zastanawiając się ruszyłam w jakieś zarośla i przedzierając się przez nie, próbowałam dojść na drogą. Odpychałam od siebie grube gałęzie, które podrażniały moją skórę. Suche liście szeleściły pod moimi butami, wydając nieprzyjemne dźwięki. W niektórych miejscach na moim ciele znalazły się plamy krwi, przez obtarcia. Musiałam zaryzykować, ale też nie miałam innego wyjścia.  Kiedy spod zielonych liści, ujrzałam jakąś drogę. Odetchnęłam z ulgą.  Udało się. Zrobiłam to. Muszę przyznać, że poszło łatwiej niż się spodziewałam. Ostatni raz spojrzałam na ten dom i poszłam w kierunku lasu. Nie myślałam o niczym innym niż o tych przeżyciach. Kiedy już dotarłam do lasu, znów uderzyło mnie to dziwne uczucie. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Ono tak nagle przychodzi i równie odchodzi. Przypomniałam sobie także o Erin. Nie miałam pojęcia, co się z nią stało. Dlaczego nie zadzwoniła? Wsadziłam dłoń do torebki w poszukiwaniu telefonu. Przeglądam wszystko po kolei. No nie... Nie znowu. Jak to mówią, historia lubi się powtarzać... Musiał mi wypaść kiedy zabierałam torbę, dlatego nie słyszałam dzwonku. Przecież nie było go przez cały czas. Mogę być pewna, że to nie wróży nic dobrego.

Perspektywa Harry’ego

       Gdy tylko oberwałem tym kamieniem, upadłem na ziemię. Siły, ile ta dziewczynka włożyła na ten rzut była zaskakująca. Bolało tak cholernie, że nie byłem w stanie się ruszyć. Na pogorszenie sytuacji te dwa kołki zamiast ją łapać. Śmiali się do nieprzytomności. Miałem ochotę im przywalić, nie zwracając uwagi kim oni dla mnie byli. Zastanawiało mnie jedno pytanie. Kim ona była? Wcale nie byłbym zdziwiony, gdybym dostał od chłopaka, ale dziewczyna? Tego bym się nie spodziewał za żadne skarby. Musiałem znieść ból i jak najszybciej wstać z ziemi. Kiedy chłopaki to zauważyli szybko spoważnieli, ale ich kolor twarzy mówił sam za siebie. Przewróciłem oczami i zacząłem iść w kierunku, którym uciekła. Byłem wściekły, chociaż i to słowo nie wyraża moich emocji. Już kiedy miałem kopnąć w drzewo, usłyszałem cichą muzykę. Przecież nie mam sąsiadów, więc impreza odpada. Nawet jeśli bym miał, to kto robi imprezy po południu? Zbliżyłem się, nasłuchując bardziej. Znajdowałem się już całkiem blisko, na tyle, że mogłem rozpoznać tekst. Rozglądałem się po obu stronach. Nic nie widać. Zrobiłem jeszcze kilka kroków i coś podkusiło mnie do spojrzenia w dół. Moja intuicja nie zawiodła. Na trawie leżał telefon, najprawdopodobniej ktoś dzwonił. Schyliłem się, by go podnieść. Odblokowałem i odebrałem połączenie.

          - Boże Scar! Tak się martwiłam, że cię znaleźli, albo gorzej. Powiedz gdzie jesteś, zaraz po ciebie przyjadę! – mówiła to bardzo spontanicznym, pełnym energii głosem.

       Scar? To imię, akurat skądś kojarzę... Czyli to rolę się odwróciły. Teraz to ona mnie będzie śledzić? Co za dziewczyna. Jeszcze odważyła się rzucić tym głazem. Zaczyna mnie coraz bardziej intrygować.  Przeczuwam, że szybciej będę musiał się jej pozbyć. Skoro ona się ze mną tak bawi, to ja nie będę dłużny.

          - To nie Scarlett... – odpowiedziałem zaciekawiony rozwojem sytuacji.

          - Kim jesteś i co jej zrobiłeś, ty dupku! – krzyknęła do słuchawki.

          - Już mi dałaś imię, to po ci następne? – zaśmiałem się, trochę oddalając się od poprzedniego miejsca.

          - Nie żartuj sobie, dupku! Gdzie ona jest?! Jeśli jej coś zrobiłeś nie skończy się tylko na twoich jajach!

       Groziła mi? To było takie złe, że aż śmieszne. Dziewczyna mi grozi. Te słowa nawet do siebie nie pasują. Ta jej koleżanka miała podobny charakterek. Gdzie one się znalazły? W psychiatryku?

          - Och, czyli widziałaś ten mały incydent – oznajmiłem, podkreślając ostatnie słowo. – Jeśli chcesz ją zabrać, wróć tu.

       Sam nie wierzę, jak udało mi się wymyślić tak genialny plan w tak krótkim czasie. Jednym słowem jestem mistrzem w tych klockach.

          - Skąd mam wiedzieć, że to nie pułapka? – zapytała bardziej przejętym tonem.

          - Mam jej telefon? Jeśli nie będziesz tutaj za pół godziny, już nigdy jej nie zobaczysz – uśmiechnąłem się przypominając tę sytuację. – Tylko żadnych numerków. Mam więcej dupków, którzy zachcą cię poznać.

          - Dobra, dupku. Ale jaka jest pewność, że oddasz ją z własnej woli? – powiedziała, na co zacząłem się niecierpliwić.

          - Masz moje słowo. Po prostu chciałem poznać wspólniczkę zamachu na mnie – odpowiedziałem, rozłączając się.

       To był chyba najlepszy pomysł w moim życiu. Ta dziewczyna jest tak naiwna. Jeśli powiedziałbym, że mam w domu jednorożce, też by uwierzyła? Poszedłem do domu, gdzie zastałem siedzącego Luke’a na kanapie. Czyli Liam już sobie poszedł i świetnie.

          - Za chwilę będziemy mieć gościa – oznajmiłem, podchodząc do lodówki i wyciągając z niej piwo.
   
          - Znowu jakaś laska? – zapytał jakby wiedział, co miałem za chwilę powiedzieć.

          - Zgadłeś, tylko, że do innych celów – powiedziałem, rozsiadając się na kanapie.

          - Nie wierzę! – krzyknął, udając zdzwionego.

       Nie mogłem się doczekać, kiedy wejdzie do domu w poszukiwaniu porwanej, po czym sama nią będzie. A ta pierwsza nigdy nią nie była. Luke nie wyglądał na przejętego sytuacją, bardziej zaciekawiony był głupim filmem w telewizji. Nie miałem nic ciekawszego do roboty, więc przyłączyłem się do niego. Oglądałem dopóki w drzwiach nie rozebrzmiał dzwonek. Uradowany wstałem z kanapy, a Luke poszedł do swojego pokoju. Zabawę czas zacząć! Otworzyłem drzwi, a przed oczami stanęła ładna blondynka. Czyli ta zabawa będzie jeszcze lepsza niż myślałem.

          - Zgaduję, że to ty, więc... Spróbuj coś zrobić, a właduję ci ten gaz pieprzowy w ślepia! – krzyknęła, ukazując w dłoni gaz.

          - Uznajmy, że się przestraszyłem – prychnąłem, po czym weszła do środka.

       Zaczęła się niepewnie rozglądać. Jakby spodziewała się czegoś innego. Oczywiście, że się spodziewała.

          - Prowadź – nakazała. – Jeszcze założyłeś jakąś pułapkę na myszy, więc nie będę ryzykować.

       Przytaknąłem, wymijając są. Weszliśmy po schodach, prowadzących do jednego z pokoi. 
Przeszliśmy przez długi korytarz, do ostatniego pokoju. Powoli zacząłem otwierać drzwi. Podeszła i wpatrywała kawałek pomieszczenia.

          - Wejdź – machnąłem ręką. Postawiła pierwszy krok, kiedy ja popchnąłem ją i zatrzasnąłem drzwi.

          - Teraz uznajmy, że dotrzymałem obietnicy.

Perspektywa Scarlett

       Kilka godzin bez celu błądziłam w lesie. Kiedy tylko udało mi się z niego wydostać znalazłam się na końcu miasta. Musiałam przejść piechotę, gdyż żaden autobus teraz nie kursował. Weszłam na chodnik i zaczęłam przemierzać kolejne metry, w celu dotarcia do mieszkania. Zapewne wyglądałam jak chodząca katastrofa, ponieważ ludzie omijali mnie szerokim łukiem. Nie dziwię im się. Marzyłam jedynie, by coś zjeść, umyć się i pójść spać. Na szczęścia jutro była niedziela, więc nie musiałam martwić się o szkołę. Ale w mojej głowie, dalej pozostała Erin. Nie skontaktowałam się z nią ani razu. Boję się o nią. W głębi duszy mam nadzieję, że nic jej się nie stało i teraz śpi. Mijałam kolejne sklepy, budynki. Wydawało mi się, że ta droga jest coraz dłuższa. Nogi coraz bardziej zaczęły mi odmawiać posłuszeństwa, więc co chwilę się o nie potykałam. Szłam ze spuszczoną głowę, co wyglądało jakbym była pijana. No niestety pomylili się, choć niewiele. Może nie byłam pijana, ale taka się czułam. Wszystko dookoła wydawało mi się takie inne. Mamrotałam pojedyncze słówka pod nosem i przechylałam się z boku na bok. Nagle wpadłam na czyjś tors. Leniwie podniosłam głowę i ujrzałam przystojnego mulata. Miał włosy postawione ku kurze i śliczne, czekoladowe oczy. Kiedy zauważyłam jego wygląd.... Zaczęłam poprawiać swój.

          - Znam cię skądś – rzekł, wpatrując się w moje poczynania.

          - Nie sądzę – odpowiedziałam, uśmiechając się. – A tak po za tym, to przepraszam za moją ślepotę.

          - Nie szkodzi. Jak chcesz to wpadaj na mnie częściej.

          - Dobrze, jak tylko znajdę okazję to zadzwonię do ciebie, bo nie mam na kogo wpaść – zaśmiałam się. – A teraz muszę już iść, więc do zobaczenia.

          - Mam taką nadzieję.

       Jak gdyby nigdy nic, wyprostowałam się i ruszyłam dalej.

          Po kilkudziesięciu minutach dotarłam do domu, można powiedzieć pół żywa. Otworzyłam drzwi i wpadłam na kanapę, rzucając na podłogę torebkę, która wydawała  mi się zbędna. Zamknęłam oczy, ale nie dałam ponieść się snu. Wiedziałam, że muszę wstać, ogarnąć się, a potem dopiero mogę spać. Tak też uczyniłam. Zleciałam z kanapy, po czym szybko wstała z zimnego podłoża. Weszłam po schodach do swojego pokoju. Zabrałam z szafki piżamę i poszłam wziąć prysznic. Byłam wykończona tym dniem... Ruszyłam w stronę łazienki, zamknęłam drzwi na klucz, choć i tak wiedziałam, że nikt nie wejdzie, bo mamy nie było w domu. Ale tak dla pewności nie zaszkodzi. Rozebrałam się, weszłam pod prysznic, ustawiając odpowiednią temperaturę. Zaczęłam „zmywać z siebie dzisiejszy dzień”.  Po kilku minutach stałam już owinięta ręcznikiem i przeglądałam się w lustrze. Teraz czułam się o wiele lepiej! Ubrana wróciłam do pokoju, gdzie zastałam zaświeconą lampkę nocną. Dziwne. Jak tu przyszłam była zgaszona. Powędrowałam w jej kierunku, chcąc ją zgasić. Lecz kiedy spojrzałam na nią z bliska, ujrzałam małą kartkę. Wzięłam ją i zaczęłam czytać.

„Mam twoją koleżankę. Jeśli chcesz ją zobaczyć, wróć jutro pod drzewo. Nie muszę ci chyba tłumaczyć które, bo sama najlepiej wiesz.

Ps. Oberwiesz za ten kamień :)”
__________________________________________________________________________________
Taki krótszy trochę :(
No ale cóż...
Przychodzę dzisiaj jeszcze z niespodzianką! ZWIASTUNEM mojej roboty! Obiecuję, że już nigdy więcej nie wezmę się za robienie zwiastuna. NIGDY! Ale zanim go oglądniecie, chcę żebyście przeczytali, to co chcę Wam powiedzieć. Jak już niektórzy wiedzą dostałam bardzo ważną (dla mnie) nominację na spis1d. Nominowane są te blogi, które są częściej odwiedzane. To jest niesamowite! Pamiętam jak w listopadzie podajże pisałam prolog i zastanawiałam się nad fabułą. Dziś jest 20 obserwatorów i ponad 8.500 wyświetleń. Chcę Wam serdecznie podziękować! Naprawdę, nigdy bym się nie spodziewała takiego rozwoju. Dziękuję!
Zwiastun:
POPRAWIONY!


Oraz zapraszam do komentowania :)

11 komentarzy:

  1. Cudowne *-* Musiałaś skończyć w takim momencie ? :* Jestem ciekawa jak potoczy się akcja. Ale z tym kamieniem wygrałaś haha :'D Czekam na next. Z poważaniem: Zniecierpliwiona Ja :) @1Dkc5SOS

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde już się nie mogę doczekać spotkania ^^
    Rozdział bardzo dobry ;)
    Było kilka błędów ale jest okej ;*
    Ściskam i życzę weny
    You Belong With Me

    OdpowiedzUsuń
  3. Woooo *-* końcówka !! Zabiję !! Uwielbiam ! Świetny rozdział :) pozdrawiam ! :* ♥
    ~Rybka

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurdeczka, to się nam porobiło nieźle. Rozdział krótszy, ale odpuszczam grzechy (co ja się tak ostatnio w księdza bawię??), ponieważ świetny. Kurcze, rozwalił mnie ten jej rzut xD Ma dziewczyna cela :D
    Oj Erin, ale się dałaś nabrać... biedactwo. Miejmy nadzieję, że Harry ci nic nie zrobi.
    "Zgadłeś, tylko, że do innych celów" hahahaha xD Domyślam się do jakich były poprzednie xD
    Hm... Harry zdążył być już u niej w domu? Szybki jest ;)
    A Scralet "spotkała" się z Zaynem! (wiem, że to on xD) O nie nie nie... żadnych flirtów, moja droga. Harry czeka (przy drzewie :D)
    Jej no, rozdział świetny! Hm... nie mogę się doczekać kolejnego. Tak samo jak zamówień na GP (i ogólnie kogo przyjmujesz :D)

    Aha... i zwiastun równie cudny ;) Z czystym sercem mówię, że opłacało Ci się nad nim męczyć :D

    I zapraszam przy okazji na nn ;)
    http://my-madness-mentalroad.blogspot.com/

    Pozdrawiam, życzę weny, ściskam, ślę buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha dziękuję za komentarz xDD
    Ciiekawusz co zrobi z gazem pieprzowych. Jak na razie tylko on jej pozostał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie... Zapomniałam :D Myślę, że coś wymyśli ;) Na dodatek skoro autorka to tego nawiązuje... :D

      Usuń
  6. Rozdział super! :D weny :*
    I zapraszam do mnie ;)
    www.highfivewomans.blogspot.com
    Pozdrawiam :)
    Sophie xoxo

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! Chciałam Cię poinformować, że zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards!
    Szczegóły tu: http://highly-complicated-story.blogspot.com/2015/03/o-moj-boze.html
    Pozdrawiam, i całuje w policzek! :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego do cholery to jest takie ciekawe?!
    Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
    Zapraszam na nowy rozdział:
    http://dangerouszaynmalik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurde, kurde, kurde! Dzisiaj w nocy znalazłam tego bloga i smialo moge powiedzieć, ze to miłość od pierwszego wejrzenia hahaha. Boje sie o Erin oby Harry nie okazał się doszczętnym skurwielem i nic takiego jej nie zrobil, a co do Scar mam nadzieje ze cos wymysli. Pozdrawiam i sciskam xx
    Od teraz wierna fanka:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawi Cię, co się stanie, gdy jeden czyn zaważy na życiu młodego człowieka? Jedno wydarzenie może zmienić wszystko na gorsze. Jeśli tak, koniecznie musisz odwiedzić Zastępcę (wystarczy kliknięcie na tytuł, żeby przenieść się na odpowiednią stronę). Jest to opowiadanie, w którym przeważają sceny przepełnione krwią, ale zdarzają się również inne wzloty. Nic tu nie jest tak, jak powinno być. Ludzie znikają, umierają lub odchodzą, ale zastępca zostaje do samego końca.
    Serdecznie zapraszam,
    dajmond

    OdpowiedzUsuń