piątek, 13 lutego 2015

Seven.

          - Ja? Emm... No jak to co. Przyszedłem oglądać film – oznajmił, drapiąc się po karku.

          - To dlaczego cię na nim nie ma? – zapytałam zdziwiona postawą Luke’a.

          - A... dlaczego ciebie nie ma? – powiedział, cicho się śmiejąc.

       Nie widziałam nic w tym zabawnego. Naprawdę ciekawiło mnie dlaczego nie widziałam go wcześniej. Dokładnie wpatrywałam się w ludzi i jego jakoś nie ujrzałam.

          - Poszłam do łazienki – zaczęłam się tłumaczyć zupełnie nie rozumiejąc dlaczego to ja mam się mu spowiadać.

       On jedynie przytaknął i oparł się o blat stołu, który stał tuż koło niego. Zaś ja zbulwersowana stałam i oglądałam jego dziwaczne zachowanie.

          - Nie wracasz? – spytał, zmieniając wcześniejszy temat. Oczywiście zapomniałam o tym, że miałam wrócić.

       Gdy jednak zorientowałam się, że powinnam była pójść już 5 minut temu, zafascynowani ludzie zaczęli wychodzić z sali. No super, przegapiłam cały film. Wpatrywałam się w nich, wzrokiem szukając Marcela, który także powinien wyjść. Kiedy to się stało, podbiegłam do niego. Zauważył Luke’a, przez co jego zacisnęły się jego pięści. Tylko po co, skoro go nie znał. Może zazdrosny? Na samą myśl, kąciki moich ust powędrowały w górę. Chłopak nie dał po sobie poznać, że był wnerwiony. Gdy tylko skapnęłam się, że kolejne minuty wpatrywania Marcela mogą skończyć się niezbyt dobrze, pociągnęłam go za ręku ku wyjściu. Teraz nic nie czułam, dotknęłam go, ale nic nie stanęło mi przed oczami. Czar prysł? Brunet posłał Luke’owi piorunujące spojrzenia, na co ten jedynie się uśmiechnął. Czy dla niego każda sytuacja musi zakończyć się uśmiechem? Najwyraźniej... Znaleźliśmy się na dworze, gdzie auta powoli zaczynały się rozjeżdżać, robiąc miejsce dla kolejnych gości. Kiedy siedzieliśmy już w samochodzie, przez głowę przechodziły mi tysiące pytań, dlatego też nie wytrzymałam i musiałam znać odpowiedź przynajmniej na jedno z nich.

          - Znasz Luke’a? – zapytałam krótko, nie owijając w bawełnę.

          - Kogo? – skłamał. Na pewno go znał, skoro zachowywał się tak, jakby zaraz miał go rozszarpać.

          - Tego chłopaka, z którym miałeś wojnę wzrokową – starałam mu jak najlepiej wytłumaczyć kim on był, ale i łudziłam się, że zna go doskonale.

          - Jaką wojnę? – zaśmiał się ukazując dołeczki. Cholera! Niech on tego więcej nie robi, bo nie mogę się skupić na byciu złą. – Znam go z widzenia. Nikt specjalny.

          - Wyglądało to inaczej... - odpowiedziałam, spuszczając wzrok znad szyby.

       Musiałam dowiedzieć się kim był dla niego. Daję sobie głowę uciąć. Musieli się znać. Po chwili zastanowienia, wpadłam na pomysł jak wydusić z niego tą informację.

          - Szkoda, bo to jest mój chłopak i pomyślałam, że fajnie by było gdybyś go znał...

       Marcel kiedy przetworzył moją wypowiedź i zrozumiał co powiedziałam, gwałtownie zahamował, przez co prawie dostałam zawału. Zdenerwował się? To mało powiedziane.

          - Ten szczyl to twój chłopak? Czemu mi kurwa nic nie powiedział?! – pytał, praktycznie krzycząc, na co zrobiło mi się niedobrze. W tak krótkim czasie z miłego chłopaka potrafi zmienić się w potwora.

          - Czyli jednak go znasz! Tylko powiedz skąd? – starałam się nie ujawniać przed nim przerażenia.

          - Taki dawny kolega. Naprawdę nikt ważny.  Serio to twój chłopak?

       Jeszcze nigdy nie widziałam go tak wnerwionego i to wszystko przeze mnie, ale ja po prostu musiałam się tego dowiedzieć. Być może jestem uparta, ale ja tylko dążę do upragnionego celu. Teraz pasowałoby to wszystko odkręcić. Tylko jak on zareaguje na to. Uspokoi się czy wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej wnerwi.

          - Marcel, to nie jest mój chłopak. Prędzej skoczyłabym z mostu niż bylibyśmy razem! – zapewniłam chłopaka, że wcześniejsze informacje były błędne i nieprawdziwe.

          - Scarlett, nigdy więcej takich żartów! Jeszcze chwila i by Luke przewracał się w grobie -  na te słowa, lekko się zaniepokoiłam. On by mu coś zrobił? On? Nie... Tylko tak powiedział, bo był zdenerwowany.

       Odpuściłam ten temat. Zapewne ani dla mnie ani dla niego, nie był on najlepszy do rozmów. Chwilę jeszcze przejechaliśmy, a potem przyszedł czas na rozstanie, bo podjechaliśmy pod mój dom.

          - To... Um, dzięki za dzisiaj – zająkałam się wysiadając z samochodu.

          - Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze to powtórzymy – powiedział, po raz ostatni się uśmiechając.

       Odwróciłam się na pięcie i przemierzyłam drogę w kierunku drzwi, odwracając się przy tym kilka razy. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, nie dlatego, że na polu było bardzo zimno, lecz chciałam przemyśleć kilka spraw i zadzwonić do Erin. Szukałam klucza w torbie, jednak nie było go w tym miejscu gdzie włożyłam przed wyjściem. Sprawdziłam dokładnie tą przegródkę, ale nic. Jeszcze bardziej zestresowana zaczęłam szukać w innych kieszonkach. Chusteczki, telefon, tusz, portfel. Nie ma! Do oczu zaczęły napływać łzy. Co jeśli ktoś mi je ukradł, gdy zasnęłam? Włamie się i zabije? Scarlett, myśl optymistycznie! Po prostu się zgubiły, wypadły na drodze, jakiś samochód je przejechał i już ich nie ma. Żaden zboczeniec, pedofil, morderca ich nie ukradł, spokojnie... Jak mogłam być spokojna, skoro nie wiadomo kiedy, ktoś wejdzie do domu ze spluwą, gdy nie będzie mamy i będę zdana sama na siebie. Jedyne rozwiązanie tej sytuacji to zmienić zamki w drzwiach, ale mama zaczęła by wtedy swoje kazanie, jaka to nieodpowiedzialna byłam. Nie chcę jej tego robić. Jest mnóstwo zapasowych kluczy w domu, więc zginięcie nie stanie się koszmarem. Jeden ma mama, więc nie będzie zakrzątać sobie głowy, by go szukać. Cała drżałam. Co jeśli ułatwiłam Harry’emu zabicie mnie i to on znalazł te klucze? Może ma je Luke? I on da je Harry’emu, by przeszedł i mnie zabił. Scarlett, ogarnij się, jesteś nie do zniesienia! Odezwała się moja zła podświadomość, która nieustannie próbuje mnie doprowadzić do szału. To tak jakby w mojej głowie zamieszkał szatan, który tylko nasuwa mi pomysły jak mogę  umrzeć.

       Stałam na dworze jeszcze kilka minut, zupełnie nie wiedząc co zrobić, tak jakbym nie mogła po prostu zadzwonić do drzwi. Bałam się, że otworzy mi jakiś psychopata z nożem w ręce. Już nigdy nie oglądnę żadnego horroru. To mi siada na psychice i utrudnia prowadzenie spokojnego, normalnego życia. Przecież muszę się jakoś dostać do środka, a zadzwonienie  to jedyne wyjście, pomijając rozwalenia szyby. Podniosłam rękę przycisnęłam  guzik, przez co w domu rozebrzmiał donośny dźwięk. Oddychaj, Scarlett, oddychaj...

       Musiałam stłumić krzyk, który niewątpliwie chciał wydostać się z mojego gardła, podczas czekania, aż ktoś otworzy drzwi. Ktoś przekręca  klucz w zamku. Już pozostaje tylko chwila... Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam w progu mamę.

          - Scarlett, zapomniałaś kluczy? – zapytała mama, wpatrując się na mnie jakby widziała ducha.

          - Można tak powiedzieć... Ugotowałaś coś? Jestem głodna – marudziłam, wchodząc do mieszkania i rzucając się na kanapę.

          - Sałatka jarzynowa jest w lodówce – oznajmiła, na co cicho jęknęłam.

       Nienawidziłam tej sałatki, odkąd pamiętam, ale mama ją robiła, bo za to ona ją uwielbiała. Byłyśmy takie inne, a jednocześnie tak podobne.

          - Nici z jedzenia. Idę do pokoju – odpowiedziałam zrezygnowana, wstając z kanapy i udając się w kierunku schodów.

       Pragnęłam jak najszybciej znaleźć się łóżku, mimo iż byłam głodna i trudniej będzie zasnąć. Chciałam przed tym zadzwonić do Erin, jednak gdy spojrzałam na zegarek, stwierdziłam, że pewnie śpi. Ja także powinnam. Kiedy powoli oczy mi się zamykały i zapadałam w piękną krainę, usłyszałam dźwięk wibrującego telefonu. Ze złością otworzyłam zaspane oczy i zaczęłam się zastanawiać kto to mógł być. Przecież o tej porze normalni ludzie już śpią. Znad kołdry wyciągnęłam rękę i skierowałam ją na małą szafkę, znajdującą się koło mojego łóżka. Zaczęłam macać napotkane rzeczy, by znaleźć telefon. Kiedy go znalazłam, przyciągnęłam do siebie, przejeżdżając palcem po ekranie, by go odblokować. 1 wiadomość.

Od: Nieznany

Nie zgubiłaś PRZYPADKIEM kluczy? Niemądrze, mogły wpaść w niepowołane ręce. Jak myślisz kto je ma? Mała podpowiedź... Ja!

Moje oczy stanęły. Strach powrócił. Nie przedstawił się, więc w głębi duszy miałam nadzieję, że to jakiś żart. Łudziłam się, żeby autorem tego był Luke. Chciał się ze mnie trochę pośmiać i to by było do wytłumaczenia. Nawet śmieszny kawał, tylko szkoda, że ja musiałam cierpieć myśląc, że to jakiś przestępca. Brawo Luke!

Do: Nieznany

Nie sądzisz, Luke, że jesteś trochę za duży na takie nieśmieszne żarty? Trochę żałosne, ale udało ci się mnie nabrać, a nawet przestraszyć.  Oddasz mi te klucze w szkole, co nie?
Wysłałam i czekałam, aż potwierdzi moje podejrzenia. Starałam się opanować strach, ale był nie do zniesienia. Bałam się nawet cienia mojej ręki, myśląc, że to jakiś terrorysta.

Od: Nieznany

Och... słońce, chciałabyś, żeby to był Luke, nieprawdaż? Niestety. Pomyłka i to okropna. Już mnie nie pamiętasz? Twój tatuś na pewno by ci powiedział, ale cię nie oświeci. Dlaczego? Bo go otrułem... Już sobie przypominasz? 

       Kiedy czytałam ostatnie zdania, po moim policzku popłynęła łza. Ściskałam telefon z nadzieją, że źle odczytałam. Próbowałam jeszcze zrozumieć czy, aby na pewno to wszystko dzieje się naprawdę. Czyli to nigdy się nie skończy? Nigdy już nie da mi spokoju, będzie mnie męczył psychicznie, a potem fizycznie. Nie chcę jeszcze umierać. Też mam swoje plany, marzenia i tak nagle puff! Wszystko przemija, a najgorsze jest to, że nic nie możesz z tym zrobić. On zawsze jest o krok przede mną. Dlaczego to wszystko przytrafia się mnie? Odkąd pamiętam nie miałam łatwego życia. O idealnej rodzinie mogłam jedynie pomarzyć. Nawet gdy tata żył, chodził do pracy, przez co nie było go cały dzień w domu. Siedziałam sama w pokoju czytając książki lub słuchając muzyki, a gdy byłam mała po prostu czekałam na niego w kącie, wpatrując się w ścianę kilkanaście godzin. Nie chcę życia w strachu, chcę żyć jak normalna dziewczyna. Mieć swoje problemy, zwierzać się z nich, płakać przez chłopaka po rozstaniu. Czy tak wiele pragnę?  Nie mogłam zmrużyć oka, jak tylko to zrobiłam, wspomnienia wracały, przez co miałam mętlik.

       Przez całą noc spałam może dwie godziny? I tak po tym obudziłam się z krzykiem. Koszmary nie odstępują. Śnią mi się tylko porwania, nic co chciałabym, żeby mi się śniło. Przetarłam oczy i nawet nie zauważyłam kiedy dostałam nową wiadomość. Nie chciałam jej otwierać, ale jeśli to Erin lub Marcel?

Od: Nieznany

Już o mnie śnisz? Jak miło. Możesz zdradzić o czym był twój sen, skoro budzisz się z krzykiem?
Nie wytrzymałam. Miałam ochotę rzucić telefonem o ścianę. Jednak powstrzymałam chęć, bo miałam niesamowitą ochotę mu wszystko wygarnąć, tylko nie wiedziałam jak.

Do: Nieznany

Możesz się ode mnie odczepić? Co mam zrobić, żebyś dał mi spokój i dalej żyć swoim dawniejszym życiem?

Od: Nieznany

Nie spodziewałem się takiego pytania po tobie, cóż... Nie zastanawiałem się nad tym, ale sądzę, że nie chcesz znać odpowiedzi.

       Już nie chciałam więcej do niego pisać. Pragnę go znaleźć i zastrzelić, nie licząc się z konsekwencjami. Usłyszałam dzwonek z telefonu. Ktoś dzwonił. Zaczęłam panikować. Jednak przestałam, gdy zobaczyłam, że to Erin.

          - H-hallo? – odezwałam się lekko wystraszona

          - Scar, coś się stało? Brzmisz jakbyś się czegoś bała.

       Chciałam jej odpowiedzieć, że naprawdę się boję, jednak musiałam powstrzymać swoje zapędy.

          - Nie nic się nie stało... – skłamałam

          - Spotkajmy się przed centrum handlowym za pół godziny – odpowiedziała, po czym się rozłączyła, nie czekając na moją odpowiedź.

       Z ogromną niechęcią wstałam z łóżka, by pójść do łazienki i zrobić się na człowieka. Po nieprzespanej nocy, zapewne wyglądam jak zombie.

***

       Kiedy dotarłam na miejsce, Erin już na mnie czekała. Podeszłam i mocno ją przytuliłam. Razem weszłyśmy do środka i najpierw ruszyłyśmy do naszej ulubionej kawiarni. Zamówiłyśmy po kawie i rozsiadłyśmy się w swoich miejscach.

          - Byłam wczoraj u ciebie – zaczęła blondynka, na co trochę spanikowałam. – Twoja mama mi oznajmiła, że jesteś na randce z jakimś kolegą, więc dlaczego mi nic nie powiedziałaś!

       Siedziałam zszokowana. W ogóle bym się nie spodziewała, że ona się o tym dowie. Miałam zachować to jedynie dla siebie. Ponieważ nie chciałam już brnąć dalej w kłamstwach, zaczęłam jej opowiadać  wszystko od początku.

          - Naprawdę, ten film był tak nudny, że zasnęłaś?! – zaśmiała się, słysząc część historii. Oczywiście nie powiedziałam jej, że przy tym miałam koszmar, którego nie powinna znać.

          - Potem ni stąd ni zowąd spotkałam Luke’a, rozumiesz? On mnie chyba śledził – powiedziałam, popijając kawę – Co ciekawsze nie po raz pierwszy. Ten chłopak jest niemożliwy!

          - Śledził cię? Zapewne nie może zrozumieć, dlaczego to nie z nim jesteś na randce – odpowiedziała, przez co obie zaśmiałyśmy się.

       Z Erin naprawdę miło spędzało mi się czas. Można powiedzieć, że przy niej zapomniałam o wszystkich problemach, odstresowałam się. Mimo, że bez przerwy gadała, była najlepszą przyjaciółką jaką miałam.

          - Luke, przez ostatnie dni wydawał się bardzo podejrzany. Jak nigdy – stwierdziłam, kręcąc kosmyk włosów na palcu. – O wilku mowa!

       Zauważyłam blondyna przechodzącego przez centrum. Wydawało się to dziwne, że jest w tych samych miejscach co ja.

          - Co powiesz na małą zabawę w szpiega? – krzyknęła podekscytowana Erin.

          - Chcesz go śledzić? – zdziwiłam się, jednak wiedziałam, że ten chłopak, może być odpowiedzią na większość moich pytań. – Wchodzę w to!

---------------------
Siódemeczka! Udało się, napisałam go jeszcze na feriach. Mimo, iż to jest moja końcówka, przez co jest mi bardzo smutno :( Jak wam minął tłusty czwartek? Zjadłam jedynie jednego pączka, ale cóż... Dzisiaj koncert Eda, na którym mnie nie ma. Z tego powodu jest mi jeszcze gorzej. Jednak mam nadzieję, że tym co się udało, będą mieli niezapomniane chwile, które będą pamiętać do końca życia.
Pamiętajcie o głosowaniu na blog miesiąca na:
kraina-fanfiction.blogspot.com
Jak na razie jest drugie miejsce, przez co chciałam Wam serdecznie podziękować. Nigdy bym się nie spodziewała na tego typu wyróżnienie. Jeśli jeszcze nie zagłosowałeś, a blog ci się podoba. Zawsze możesz kliknąć, wtedy naprawdę będę szczęśliwa.
Oczywiście, stara śpiewka, którą już doskonale znacie.
Co sądzisz o tym rozdziale? Podoba się? Zostaw komentarz. Nie podoba się? Również zostaw. Zniosę wszelką krytykę.
Jeśli chcesz, żeby końcówka moich ferii była udana pozostaw komentarz, nawet jeśli będzie to tylko jedno słowo, będzie na wagę złota :)




10 komentarzy:

  1. boski ♥ i szczerze ci powiem, że jestem #team Scake (Luke + Scar) serio uwielbiam ich bardzo!! Mam nadzieję, że to właśnie Lucas obroni ją przed Harrym, a przynajmniej będzie się starał ^^
    Najlepszy moment wg mnie to jak Scarlett powiedziała Marcelowi, że Luke to jej chłopak xdd
    jejciu już się nie mogę doczekać nexta duuuużo weny i buziole ;**
    ps. już oddaję głos ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję misia, za komentarz, za głos, za to, że po prostu czytasz ten ff i komentujesz!

      Usuń
  2. Jaj! Głosowałam już wcześniej, ale teraz widzę, że (na obecną chwilę) brakuje Ci jednego głosu, żeby zremisować z (obecnym) pierwszym miejscem! :D
    ... Wiem!... Zagłosuję z telefonu xD Hehe.
    A co do rozdziału to chciałam napisać taki piękny komentarz, ale mi się nie uda, bo żeby go napisać musiałabym skopiować jedno zdanie, które miałam wcześniej upatrzone, a teraz nie wiem gdzie było... Zgubiłam :(
    No trudno, muszę coś nabazgrać po swojemu. Po pierwsze, rozdział świetny! Tak super, super, super opisałaś te jej przemyślenia. Po drugie, podobało mi się, jak "Marcel" prowadził z Luke'iem (tak się to odmienia?? xD) "wojnę wzrokową". Zazdrosny na pewno (chyba) nie był... Mam takie swoje domysły i jednym z nich jest to (jak pisałam pod wcześniejszym rozdziałem), że Luke się troszkę o nią martwi... ;3 A "Marcel" jest zły, bo myśli, że ten chce mu popsuć szatański plan. Ale to tylko jeden z moich domysłów.
    No to czekam na więcej i idę głosować! xD
    Pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach! Zapomniałabym o najważniejszym!
      UWAGA!!! (życzenia wymyślam sama, więc coś może być niepoprawne itp.)
      Dziś dzień św. Walentego, więc życzę Ci dużo... em... szczęścia miłosnego!! :D
      No... chyba widać, że sama pisałam xD

      Usuń
    2. Ależ ty masz szatańskie przemyślenia xDDD
      Dziękuję za komentarz! I za głosy!!

      Usuń
  3. Widzę Jamesy Bondy wkraczają do akcji. Hahaha nie mogę się doczekać nowego rozdziału. ;) WENY <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Powinnam teraz pisać rozdział, ale mam dzisiaj tak podły humor, że chyba coś dzisiaj rozwalę! Pewnie dlatego, że to walentynki... Nienawidzę walentynek.
    Co do Disguise, rzeczywiście uroczo by było gdyby Lukey ochronił Scarlett przed Harrym, ale cała ta akcja z Marcelem, kluczami... TEAM HARRY. :'D (nie wymyśliłam shippowskiego imienia bo jakoś tak... nie umiem xD) Ta akcja w samochodzie, po prostu płaczę i nie wstaję. Jak tak dalej pójdzie to rozwalą sobie te śliczne łebki o szybę, co byłoby fajnym pomysłem... ale tego nie rób. Dzisiaj mam zły dzień, mówiłam. I dziwnie paplam. ;_; No i ludzie, GŁOSOWAĆ. Dalej, dalej... zachęcam gorąco. ^3^
    No to dużo weny, czekam na następny i miłej soboty.
    xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj w klubie nienawiści do walentynek!
      Ugh... Nienawidzę ich.
      Co do komentarzu to serdecznie dziękuję za poświęconą chwilę :)

      Usuń
  6. Żałuję, że tak późno natrafiłam na tego bloga! :( Pochłonęłam wszystkie rozdziały za jednym tchem i nawet nie wiesz jakie rozczarowanie odczułam, kiedy zorientowałam się, że na siódemeczce muszę zaprzestać! Kochana, historia jest naprawdę ciekawa, cholernie niebezpiecznie wciąga! Piszesz naprawdę przyjemnie, kiedy czytam to ff, to kompletnie odchodzę do tego wymyślonego przez Ciebie świata.. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział! Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń