- Ja? Emm... No jak to co. Przyszedłem oglądać film –
oznajmił, drapiąc się po karku.
- To dlaczego cię na nim nie ma? – zapytałam zdziwiona
postawą Luke’a.
- A... dlaczego ciebie nie ma? – powiedział, cicho się
śmiejąc.
Nie widziałam nic w tym zabawnego. Naprawdę ciekawiło mnie
dlaczego nie widziałam go wcześniej. Dokładnie wpatrywałam się w ludzi i jego
jakoś nie ujrzałam.
- Poszłam do łazienki – zaczęłam się tłumaczyć zupełnie nie
rozumiejąc dlaczego to ja mam się mu spowiadać.
On jedynie przytaknął i oparł się o blat stołu, który stał
tuż koło niego. Zaś ja zbulwersowana stałam i oglądałam jego dziwaczne
zachowanie.
- Nie wracasz? – spytał, zmieniając wcześniejszy temat.
Oczywiście zapomniałam o tym, że miałam wrócić.
Gdy jednak zorientowałam się, że powinnam była pójść już 5
minut temu, zafascynowani ludzie zaczęli wychodzić z sali. No super,
przegapiłam cały film. Wpatrywałam się w nich, wzrokiem szukając Marcela, który
także powinien wyjść. Kiedy to się stało, podbiegłam do niego. Zauważył Luke’a,
przez co jego zacisnęły się jego pięści. Tylko po co, skoro go nie znał. Może
zazdrosny? Na samą myśl, kąciki moich ust powędrowały w górę. Chłopak nie dał
po sobie poznać, że był wnerwiony. Gdy tylko skapnęłam się, że kolejne minuty
wpatrywania Marcela mogą skończyć się niezbyt dobrze, pociągnęłam go za ręku ku
wyjściu. Teraz nic nie czułam, dotknęłam go, ale nic nie stanęło mi przed
oczami. Czar prysł? Brunet posłał Luke’owi piorunujące spojrzenia, na co ten
jedynie się uśmiechnął. Czy dla niego każda sytuacja musi zakończyć się
uśmiechem? Najwyraźniej... Znaleźliśmy się na dworze, gdzie auta powoli
zaczynały się rozjeżdżać, robiąc miejsce dla kolejnych gości. Kiedy
siedzieliśmy już w samochodzie, przez głowę przechodziły mi tysiące pytań,
dlatego też nie wytrzymałam i musiałam znać odpowiedź przynajmniej na jedno z
nich.
- Znasz Luke’a? – zapytałam krótko, nie owijając w bawełnę.
- Kogo? – skłamał. Na pewno go znał, skoro zachowywał się
tak, jakby zaraz miał go rozszarpać.
- Jaką wojnę? – zaśmiał się ukazując dołeczki. Cholera!
Niech on tego więcej nie robi, bo nie mogę się skupić na byciu złą. – Znam go z
widzenia. Nikt specjalny.
- Wyglądało to inaczej... - odpowiedziałam, spuszczając
wzrok znad szyby.
Musiałam dowiedzieć się kim był dla niego. Daję sobie głowę
uciąć. Musieli się znać. Po chwili zastanowienia, wpadłam na pomysł jak wydusić
z niego tą informację.
- Szkoda, bo to jest mój chłopak i pomyślałam, że fajnie by
było gdybyś go znał...
Marcel kiedy przetworzył moją wypowiedź i zrozumiał co
powiedziałam, gwałtownie zahamował, przez co prawie dostałam zawału.
Zdenerwował się? To mało powiedziane.
- Ten szczyl to twój chłopak? Czemu mi kurwa nic nie
powiedział?! – pytał, praktycznie krzycząc, na co zrobiło mi się niedobrze. W
tak krótkim czasie z miłego chłopaka potrafi zmienić się w potwora.
- Czyli jednak go znasz! Tylko powiedz skąd? – starałam się
nie ujawniać przed nim przerażenia.
- Taki dawny kolega. Naprawdę nikt ważny. Serio to twój chłopak?
Jeszcze nigdy nie widziałam go tak wnerwionego i to wszystko
przeze mnie, ale ja po prostu musiałam się tego dowiedzieć. Być może jestem
uparta, ale ja tylko dążę do upragnionego celu. Teraz pasowałoby to wszystko
odkręcić. Tylko jak on zareaguje na to. Uspokoi się czy wręcz przeciwnie.
Jeszcze bardziej wnerwi.
- Marcel, to nie jest mój chłopak. Prędzej skoczyłabym z
mostu niż bylibyśmy razem! – zapewniłam chłopaka, że wcześniejsze informacje
były błędne i nieprawdziwe.
- Scarlett, nigdy
więcej takich żartów! Jeszcze chwila i by Luke przewracał się w grobie - na te słowa, lekko się zaniepokoiłam. On by
mu coś zrobił? On? Nie... Tylko tak powiedział, bo był zdenerwowany.
Odpuściłam ten temat. Zapewne ani dla mnie ani dla niego,
nie był on najlepszy do rozmów. Chwilę jeszcze przejechaliśmy, a potem
przyszedł czas na rozstanie, bo podjechaliśmy pod mój dom.
- To... Um, dzięki za dzisiaj – zająkałam się wysiadając z
samochodu.
- Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze to
powtórzymy – powiedział, po raz ostatni się uśmiechając.
Odwróciłam się na pięcie i przemierzyłam drogę w kierunku
drzwi, odwracając się przy tym kilka razy. Chciałam jak najszybciej znaleźć się
w domu, nie dlatego, że na polu było bardzo zimno, lecz chciałam przemyśleć
kilka spraw i zadzwonić do Erin. Szukałam klucza w torbie, jednak nie było go w
tym miejscu gdzie włożyłam przed wyjściem. Sprawdziłam dokładnie tą przegródkę,
ale nic. Jeszcze bardziej zestresowana zaczęłam szukać w innych kieszonkach.
Chusteczki, telefon, tusz, portfel. Nie ma! Do oczu zaczęły napływać łzy. Co
jeśli ktoś mi je ukradł, gdy zasnęłam? Włamie się i zabije? Scarlett, myśl
optymistycznie! Po prostu się zgubiły, wypadły na drodze, jakiś samochód je
przejechał i już ich nie ma. Żaden zboczeniec, pedofil, morderca ich nie
ukradł, spokojnie... Jak mogłam być spokojna, skoro nie wiadomo kiedy, ktoś
wejdzie do domu ze spluwą, gdy nie będzie mamy i będę zdana sama na siebie.
Jedyne rozwiązanie tej sytuacji to zmienić zamki w drzwiach, ale mama zaczęła
by wtedy swoje kazanie, jaka to nieodpowiedzialna byłam. Nie chcę jej tego
robić. Jest mnóstwo zapasowych kluczy w domu, więc zginięcie nie stanie się
koszmarem. Jeden ma mama, więc nie będzie zakrzątać sobie głowy, by go szukać.
Cała drżałam. Co jeśli ułatwiłam Harry’emu zabicie mnie i to on znalazł te
klucze? Może ma je Luke? I on da je Harry’emu, by przeszedł i mnie zabił.
Scarlett, ogarnij się, jesteś nie do zniesienia! Odezwała się moja zła
podświadomość, która nieustannie próbuje mnie doprowadzić do szału. To tak
jakby w mojej głowie zamieszkał szatan, który tylko nasuwa mi pomysły jak mogę umrzeć.
Stałam na dworze jeszcze kilka minut, zupełnie nie wiedząc
co zrobić, tak jakbym nie mogła po prostu zadzwonić do drzwi. Bałam się, że
otworzy mi jakiś psychopata z nożem w ręce. Już nigdy nie oglądnę żadnego
horroru. To mi siada na psychice i utrudnia prowadzenie spokojnego, normalnego
życia. Przecież muszę się jakoś dostać do środka, a zadzwonienie to jedyne wyjście, pomijając rozwalenia
szyby. Podniosłam rękę przycisnęłam
guzik, przez co w domu rozebrzmiał donośny dźwięk. Oddychaj, Scarlett,
oddychaj...
Musiałam stłumić krzyk, który niewątpliwie chciał wydostać
się z mojego gardła, podczas czekania, aż ktoś otworzy drzwi. Ktoś
przekręca klucz w zamku. Już pozostaje
tylko chwila... Odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam w progu mamę.
- Scarlett, zapomniałaś kluczy? – zapytała mama, wpatrując
się na mnie jakby widziała ducha.
- Można tak powiedzieć... Ugotowałaś coś? Jestem głodna –
marudziłam, wchodząc do mieszkania i rzucając się na kanapę.
- Sałatka jarzynowa jest w lodówce – oznajmiła, na co cicho
jęknęłam.
Nienawidziłam tej sałatki, odkąd pamiętam, ale mama ją
robiła, bo za to ona ją uwielbiała. Byłyśmy takie inne, a jednocześnie tak
podobne.
- Nici z jedzenia. Idę do pokoju – odpowiedziałam
zrezygnowana, wstając z kanapy i udając się w kierunku schodów.
Pragnęłam jak najszybciej znaleźć się łóżku, mimo iż byłam
głodna i trudniej będzie zasnąć. Chciałam przed tym zadzwonić do Erin, jednak
gdy spojrzałam na zegarek, stwierdziłam, że pewnie śpi. Ja także powinnam.
Kiedy powoli oczy mi się zamykały i zapadałam w piękną krainę, usłyszałam
dźwięk wibrującego telefonu. Ze złością otworzyłam zaspane oczy i zaczęłam się
zastanawiać kto to mógł być. Przecież o tej porze normalni ludzie już śpią.
Znad kołdry wyciągnęłam rękę i skierowałam ją na małą szafkę, znajdującą się
koło mojego łóżka. Zaczęłam macać napotkane rzeczy, by znaleźć telefon. Kiedy
go znalazłam, przyciągnęłam do siebie, przejeżdżając palcem po ekranie, by go
odblokować. 1 wiadomość.
Od: Nieznany
Nie zgubiłaś PRZYPADKIEM kluczy? Niemądrze, mogły wpaść w
niepowołane ręce. Jak myślisz kto je ma? Mała podpowiedź... Ja!
Moje oczy stanęły. Strach powrócił. Nie przedstawił się,
więc w głębi duszy miałam nadzieję, że to jakiś żart. Łudziłam się, żeby
autorem tego był Luke. Chciał się ze mnie trochę pośmiać i to by było do
wytłumaczenia. Nawet śmieszny kawał, tylko szkoda, że ja musiałam cierpieć
myśląc, że to jakiś przestępca. Brawo Luke!
Do: Nieznany
Nie sądzisz, Luke, że jesteś trochę za duży na takie
nieśmieszne żarty? Trochę żałosne, ale udało ci się mnie nabrać, a nawet
przestraszyć. Oddasz mi te klucze w
szkole, co nie?
Wysłałam i czekałam, aż potwierdzi moje podejrzenia.
Starałam się opanować strach, ale był nie do zniesienia. Bałam się nawet cienia
mojej ręki, myśląc, że to jakiś terrorysta.
Od: Nieznany
Och... słońce, chciałabyś, żeby to był Luke, nieprawdaż?
Niestety. Pomyłka i to okropna. Już mnie nie pamiętasz? Twój tatuś na pewno by
ci powiedział, ale cię nie oświeci. Dlaczego? Bo go otrułem... Już sobie
przypominasz?
Kiedy czytałam ostatnie zdania, po
moim policzku popłynęła łza. Ściskałam telefon z nadzieją, że źle odczytałam.
Próbowałam jeszcze zrozumieć czy, aby na pewno to wszystko dzieje się naprawdę.
Czyli to nigdy się nie skończy? Nigdy już nie da mi spokoju, będzie mnie męczył
psychicznie, a potem fizycznie. Nie chcę jeszcze umierać. Też mam swoje plany,
marzenia i tak nagle puff! Wszystko przemija, a najgorsze jest to, że nic nie
możesz z tym zrobić. On zawsze jest o krok przede mną. Dlaczego to wszystko
przytrafia się mnie? Odkąd pamiętam nie miałam łatwego życia. O idealnej
rodzinie mogłam jedynie pomarzyć. Nawet gdy tata żył, chodził do pracy, przez
co nie było go cały dzień w domu. Siedziałam sama w pokoju czytając książki lub
słuchając muzyki, a gdy byłam mała po prostu czekałam na niego w kącie,
wpatrując się w ścianę kilkanaście godzin. Nie chcę życia w strachu, chcę żyć
jak normalna dziewczyna. Mieć swoje problemy, zwierzać się z nich, płakać przez
chłopaka po rozstaniu. Czy tak wiele pragnę? Nie mogłam zmrużyć oka, jak tylko to zrobiłam,
wspomnienia wracały, przez co miałam mętlik.
Przez całą noc spałam może dwie
godziny? I tak po tym obudziłam się z krzykiem. Koszmary nie odstępują. Śnią mi
się tylko porwania, nic co chciałabym, żeby mi się śniło. Przetarłam oczy i
nawet nie zauważyłam kiedy dostałam nową wiadomość. Nie chciałam jej otwierać,
ale jeśli to Erin lub Marcel?
Od: Nieznany
Już o mnie śnisz? Jak miło. Możesz
zdradzić o czym był twój sen, skoro budzisz się z krzykiem?
Nie wytrzymałam. Miałam ochotę
rzucić telefonem o ścianę. Jednak powstrzymałam chęć, bo miałam niesamowitą
ochotę mu wszystko wygarnąć, tylko nie wiedziałam jak.
Do: Nieznany
Możesz się ode mnie odczepić? Co
mam zrobić, żebyś dał mi spokój i dalej żyć swoim dawniejszym życiem?
Od: Nieznany
Nie spodziewałem się takiego
pytania po tobie, cóż... Nie zastanawiałem się nad tym, ale sądzę, że nie
chcesz znać odpowiedzi.
Już nie chciałam więcej do niego
pisać. Pragnę go znaleźć i zastrzelić, nie licząc się z konsekwencjami.
Usłyszałam dzwonek z telefonu. Ktoś dzwonił. Zaczęłam panikować. Jednak
przestałam, gdy zobaczyłam, że to Erin.
- H-hallo? – odezwałam się lekko
wystraszona
- Scar, coś się stało? Brzmisz
jakbyś się czegoś bała.
Chciałam jej odpowiedzieć, że
naprawdę się boję, jednak musiałam powstrzymać swoje zapędy.
- Nie nic się nie stało... –
skłamałam
- Spotkajmy się przed centrum handlowym
za pół godziny – odpowiedziała, po czym się rozłączyła, nie czekając na moją
odpowiedź.
Z ogromną niechęcią wstałam z
łóżka, by pójść do łazienki i zrobić się na człowieka. Po nieprzespanej nocy,
zapewne wyglądam jak zombie.
***
Kiedy dotarłam na miejsce, Erin
już na mnie czekała. Podeszłam i mocno ją przytuliłam. Razem weszłyśmy do
środka i najpierw ruszyłyśmy do naszej ulubionej kawiarni. Zamówiłyśmy po kawie
i rozsiadłyśmy się w swoich miejscach.
- Byłam wczoraj u ciebie – zaczęła
blondynka, na co trochę spanikowałam. – Twoja mama mi oznajmiła, że jesteś na
randce z jakimś kolegą, więc dlaczego mi nic nie powiedziałaś!
Siedziałam zszokowana. W ogóle bym
się nie spodziewała, że ona się o tym dowie. Miałam zachować to jedynie dla
siebie. Ponieważ nie chciałam już brnąć dalej w kłamstwach, zaczęłam jej
opowiadać wszystko od początku.
- Naprawdę, ten film był tak
nudny, że zasnęłaś?! – zaśmiała się, słysząc część historii. Oczywiście nie
powiedziałam jej, że przy tym miałam koszmar, którego nie powinna znać.
- Potem ni stąd ni zowąd spotkałam
Luke’a, rozumiesz? On mnie chyba śledził – powiedziałam, popijając kawę – Co
ciekawsze nie po raz pierwszy. Ten chłopak jest niemożliwy!
- Śledził cię? Zapewne nie może
zrozumieć, dlaczego to nie z nim jesteś na randce – odpowiedziała, przez co
obie zaśmiałyśmy się.
Z Erin naprawdę miło spędzało mi
się czas. Można powiedzieć, że przy niej zapomniałam o wszystkich problemach,
odstresowałam się. Mimo, że bez przerwy gadała, była najlepszą przyjaciółką
jaką miałam.
- Luke, przez ostatnie dni wydawał
się bardzo podejrzany. Jak nigdy – stwierdziłam, kręcąc kosmyk włosów na palcu.
– O wilku mowa!
Zauważyłam blondyna przechodzącego
przez centrum. Wydawało się to dziwne, że jest w tych samych miejscach co ja.
- Co powiesz na małą zabawę w
szpiega? – krzyknęła podekscytowana Erin.
- Chcesz go śledzić? – zdziwiłam
się, jednak wiedziałam, że ten chłopak, może być odpowiedzią na większość moich
pytań. – Wchodzę w to!
---------------------
Siódemeczka! Udało się, napisałam
go jeszcze na feriach. Mimo, iż to jest moja końcówka, przez co jest mi bardzo
smutno :( Jak wam minął tłusty czwartek? Zjadłam jedynie jednego pączka, ale
cóż... Dzisiaj koncert Eda, na którym mnie nie ma. Z tego powodu jest mi
jeszcze gorzej. Jednak mam nadzieję, że tym co się udało, będą mieli
niezapomniane chwile, które będą pamiętać do końca życia.
Pamiętajcie o głosowaniu na blog
miesiąca na:
kraina-fanfiction.blogspot.com
Jak na razie jest drugie miejsce,
przez co chciałam Wam serdecznie podziękować. Nigdy bym się nie spodziewała na
tego typu wyróżnienie. Jeśli jeszcze nie zagłosowałeś, a blog ci się podoba.
Zawsze możesz kliknąć, wtedy naprawdę będę szczęśliwa.
Oczywiście, stara śpiewka, którą
już doskonale znacie.
Co sądzisz o tym rozdziale? Podoba
się? Zostaw komentarz. Nie podoba się? Również zostaw. Zniosę wszelką krytykę.
Jeśli chcesz, żeby końcówka moich
ferii była udana pozostaw komentarz, nawet jeśli będzie to tylko jedno słowo,
będzie na wagę złota :)